Calypso z Trynidadu

 
Zaczęliśmy naszą podróż od europejskiej wyspy, przeskoczmy więc Atlantyk i wylądujmy na Karaibach w Trynidadzie i Tobago. Historia tego państwa, jak i całego rejonu, pełna jest bólu, krwi i potu niewolników pochodzących z Afryki. Kolonializm odcisnął ogromne piętno na rzeszach ludzi, siłą zaciągniętych na ten odległy kawałek świata. Na szczęście gdzieś wśród karmionych krwią plantacji narodził się bunt, a wraz z nim sztuka, którą dzisiaj nazywamy calypso.

„Calypso” - nie mylić z grecką Kalipso – to przede wszystkim muzyka, która wyrosła z potrzeby komentowania własnego świata; z potrzeby posiadania własnego głosu. Początkowo wykonywana była w wielu językach zmieszanych ze sobą – widoczne są wpływy afrykańskie (co oczywiste), ale również francuskie, kreolskie, hiszpańskie i ostatecznie angielskie. Źródeł calypso upatrujemy w zachodnioafrykańskim „kaiso”, gdzie śpiewowi i muzyce bębnów towarzyszyła recytacja „griota” (gawędziarza). Z czasem te role połączyły się, tworząc właśnie karaibskie calypso.
Pieśni, a co za tym idzie opowieści, karaibskich niewolników skupiały się nie tylko wokół ludzkich dramatów, ale również wokół informowaniu się wzajem z innymi grupkami informacjami na temat ruchów politycznych dotyczących zarządzania plantacjami. Nie muszę chyba wspominać, że ówczesne rządy nie patrzyły na tę sztukę przychylnym okiem i w miarę możliwości nakładały cenzurę na wszelkie przejawy indywidualizowania się i uczłowieczania.

Co ciekawe, początkowo sztuką calypso zajmowały się głównie kobiety. Dopiero z czasem mężczyźni zadomowili się w tym rzemiośle, bowiem wcześniej ich bunt raczej opierał się na niszczeniu chorych i dehumanizujących plantacji.

Współcześnie calypso nadal jest obecne w kulturze karaibskiej – głównie w Trynidadzie i Tobago – ale podzieliło się na dwa rodzaje: śpiew i słowo mówione. Zarówno jedno jak i drugie jest komentarzem społecznym, jednak zadaniem narratorów jest głównie rozśmieszenie widza, zaś osoby parające się śpiewem nie stawiają sobie takich ograniczeń.
Zainteresowanych zapraszam na YT lub Spotify, gdzie po wpisaniu frazy „calypso” będzie można odnaleźć współczesne wytwory tej wciąż żywej sztuki.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisie tajemnice - recenzja zbioru "Kitsune. 13 opowieści o lisach"

Podsumowanie Wonsowego Roku

Wszystkie drogi prowadzą do Radomia