Rajskie Dni z opowieścią

Jednym z pierwszych wyjść w miasto z teatrem kamishibai była inicjatywa Stowarzyszenia Oswajanie Miasta (niegdyś Oswajanie Sztuki) pod nazwą "Rajskie Dni na Rayskiego". To właśnie wtedy wraz ze Stowarzyszeniem Kulturalno - Edukacyjnym Chowaniec - oprócz stanowiska promującego idee Chowańca - zorganizowaliśmy "Bajanie na dywanie". Choć sam punkt programu brzmi bardzo prosto, to wiele czasu zajęło nam poszukiwanie samego dywanu, który nawiązywałby swoim wyglądem do "perskości" czy orientu. Jak podejrzewaliśmy, te relikty PRLu szybko zniknęły z mieszkań i zostały zastąpione bardziej skandynawskimi, prostszymi dywanami, które w żadnym wypadku nie kojarzyły się z Szeherezadą i "Baśniami z tysiąca i jednej nocy". Na całe szczęście po tygodniu intensywnych poszukiwań udało nam się odnaleźć odpowiedni dywan (zarówno wyglądem jak i metrażem) i przygotować go do "wyjścia w miasto".

III Rajski Dzień na Rayskiego odbył się 21 września 2021 r. i był bardzo zimnym dniem. Wizja ulewy wisiała nad Szczecinem, temperatura była już bardziej jesienna niż letnia, lecz na szczęście frekwencja dopisała. Samo "Bajanie na dywanie" okazało się lekko egzotyczne dla młodych szczecinianek i szczecinian, ale gdy pierwsze lęki i wątpliwości odeszły, dzieciaki z przyjemnością zasiadały na dywanie i cieszyły się z opowieści. Wtedy to jeszcze nie kwitła we mnie idea Indiany. W ogóle nie miałem w głowie konceptu sformalizowania ulicznego opowiadania. Aczkolwiek z samego opowiadania miałem ogromną satysfakcję i wiedziałem, że lubię to robić.

Kolejny Rajski Dzień na Rayskiego, w którym wzięliśmy jako Stowarzyszenie Chowaniec udział, odbył się rok później - 28 sierpnia 2022 r. i była to jego piąta edycja. Pogoda tym razem dopisała - było bardzo słonecznie, co jakiś czas wiatr uwalniał nas od spiekoty słońca, a na niebie z trudem można było wypatrzyć choć jedną chmurę. Znów zorganizowaliśmy "Bajanie na dywanie", lecz tym razem lepiej wyekwipowani. Nasz teatrzyk stanął na małym stoliku, zaś sam narrator zasiadł na pamiętającym Stan Wojenny stołeczku. Ludzi odwiedzających szczecińskiego Rayskiego było mnóstwo, a zwłaszcza dzieci, które nie bacząc na to, że już wcześniej słyszały daną bajkę, postanawiały jeszcze raz ją usłyszeć. Podczas gdy ja miałem przyjemność zabawiać szczecinian i szczecinianki kamishibai, Stowarzyszenie Chowaniec tłumaczyło chętnym dorosłym, czym są żywe opowieści w wydaniu RPG (narracyjne gry gabularne), przeprowadzało sesje RPG oraz zapraszało na swoje eventy. I choć moja miłość do kamishibai wzrosła wtedy również nie miałem jeszcze idei kamishibaia (z jap. opowiadacz kamishibai) w głowie. Ot, było to po prostu coś, co lubiłem robić. Coś w rodzaju rewolucji w myśleniu zaszło później.  

Pierwsze zdjęcie - "Głos szczeciński", Sebastian Wołoch

Drugie zdjęcie - Olga Iwanow 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lisie tajemnice - recenzja zbioru "Kitsune. 13 opowieści o lisach"

Podsumowanie Wonsowego Roku

Wszystkie drogi prowadzą do Radomia