Literatura działa! I to jak!
Po raz drugi Stowarzyszenie Literatura Działa zorganizowało festiwal literacki kierowany do czytelników i czytelniczek bez względu na wiek i preferencje literackie. W tym roku tymi najmłodszymi wielbicielami słowa pisanego miałem okazję zająć się osobiście w ramach warsztatów plastyczno - literackich „Moja własna książka obrazkowa”.
O pożytkach z czytania wiemy wszyscy. Wiemy, że wzbogaca to
nasze słownictwo, światopogląd, uwrażliwia nas na ludzką niedolę oraz, co
ważne, uelastycznia i pobudza nasz mózg do kreatywnego myślenia. Jednak gdy to dorosły
przeczyta książkę i wywrze ona na nim większe lub mniejsze wrażenie, proces
czytania można uznać za zamknięty. Idzie się dalej, sięga po kolejną pozycję i
szuka nowych bodźców. Z dziećmi bywa trudniej. Nie wystarczy im po prostu
przeczytać jakąś bajkę (opowieść), choć i to jest szalenie ważne, lecz po
wspólnej lekturze warto z dzieckiem porozmawiać, podsumować jego doświadczenie
czytelnicze lub w jakiś sposób wzmocnić powstałe doznania. Wzmacniaczy emocji
jest mnóstwo. Ja sięgnąłem po bardzo mi bliski.
Zanim doszło do samej opowieści kamishibai, porozmawiałem z
dziećmi na temat książek – o ich wyglądzie, składzie, formacie itd., ukazując,
że również historie w formie kamishibai są bądź co bądź książką. Niestety nie
wszystkie ze mną zgodziły się, bowiem w głowie miały nienaruszalny stereotyp
książki widziany w księgarniach, czy bibliotekach. Ale czego nie wybacza się dzieciom?
😉 Po pogadance przybliżyłem uczestnikom znaną
na świecie historię autorstwa Allana Saya pt. „Kamishibai Man” (przetłumaczoną przeze mnie na
„Kamishibaiya, czyli opowiadacz”). Jak się później okazało, prawdopodobnie była
to polska prapremiera tej książki kamishibai.
Historia Saya opowiada o
staruszku, który po raz ostatni chce pojechać do miasta, by opowiedzieć
dzieciom bajki kamishibai. Jak się okazuje, od jego ostatniej wizyty w mieście
wiele się zmieniło – dawne budynki już nie istnieją lub zostały zagospodarowane
w odmienny sposób, a dzieci…nie widać ani nie słychać. Uderza w drewniane
kołatki, by dać znać, że już jest na miejscu i wtedy…cofamy się w czasie – do
lat świetności sztuki kamishibai i młodości opowiadacza. Co było dalej?
Pozwólcie, że nie będę spoilerował i pozostawię co bardziej ciekawskich z
niedosytem. W każdym razie po przeczytaniu opowieści zabrałem się do
bajkoterapeutycznej pracy!
Najpierw odbyłem krótką rozmowę o usłyszanej historii, o
poznanych japońskich słowach oraz samym morale opowieści. Dzieci również dzieliły
się swoimi przemyśleniami na temat różnic między oglądaniem bajek w Internecie
a wysłuchiwaniem ich z ust dorosłych czy rówieśników. Potem nadszedł czas pracy
artystycznej. Zainspirowany szablonem mini-kamishibai Wydawnictwa Tibum
przygotowałem dla warsztatowiczów gotowe kartonowe teatrzyki, lecz ich zadaniem
było, po pierwsze, teatrzyk spersonalizować, np. ozdabiając go naklejkami,
oraz, po drugie, narysować własną historię
obrazkową. Część dzieci losowało kartę opowieści z jakimś obrazkiem, by
zainspirować się do tworzenia historii, inne samodzielnie tworzyły bajkę. W ten
sposób powstało dwadzieścia różnych historii, dwadzieścia różnych teatrzyków, a
co za tym idzie – dwadzieścia książek. Historie „spisane” na rolkach papieru do
kas fiskalnych okazały się wspaniałym motorem napędowym dla dziecięcego opowiadactwa.
Dzieci wzajem prezentowały sobie powstałe historie i - mam nadzieję - w domu
doszło do ponownych prezentacji w gronie rodziny.
W ten sposób pracowały dwie tury dzieci wspomagane przez
rodziców, ponieważ wiatr tego dnia chciał udowodnić małym szczeciniankom i
szczecinianom, że to mu winny być dedykowane papierowe książki a nie ich autorom.
Rolki do kas fiskalnych co rusz podfruwały, zasłaniając właśnie kończony
obrazek. Po skończonych warsztatach udałem się w miasto, by spróbować swoich
sił w plenerze, bowiem pogoda dopisywała, a moja chęć do opowiadania nie
malała. Jasne Błonia okazały się dobrym portem dla mojego bajkowego rumaka.
Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Literatura Działa za umożliwienie udziału w samym festiwalu oraz możliwość przeprowadzenia warsztatów biblioterapeutycznych dla dzieci. Powoli szykuję się już na przyszły rok. Mam nadzieję, że będzie mi to dane 😉
Komentarze
Prześlij komentarz