Rodziny też lubią tęczę, czyli o Pikniku Równości 2024
Mogłoby się wydawać, że obecność opowiadacza czy bajarza podczas pikniku organizowanego przed Marszem Równości, to rzecz co najmniej kontrowersyjna. Prawda jest jednak prosta – na takie pikniki bardzo często przychodzą rodziny z dziećmi. I te dzieci bardzo często się nudzą. Postanowiłem temu zaradzić.
Nim sam marsz wyruszy ulicami miasta, mają miejsce przemowy,
podziękowania, rozmowy z politykami, sponsorami, osobami wspierającymi itd. Dla
osoby dorosłej często jest to mordęga, a co dopiero mówić o dzieciach. Tego
typu pikniki nie są kierowane bezpośrednio do nich, ale nie oznacza to, że sama
inicjatywa nic nie ma z dziećmi wspólnego. Dzieci – czy to wychowywane w
tęczowych rodzinach, czy nie tęczowych – mają swoją wrażliwość, swoje potrzeby,
a nawet swoje oczekiwania. Marsze czy Festiwale Równości organizowane są z
myślą m.in. o ich przyszłości. W końcu te dzieci kiedyś dorosną i będą chciały
mieć łatwiej w życiu. Będą chciały czuć się szanowane bez względu na to, jakie
się urodziły. Będą chciały kochać te osoby, w których się zakochają. Będą
szukały wsparcia lub odpowiedzi na dręczące pytania, gdyby okazały się
nieheteronormatywne. I wspaniale jeśli ich rodzice nie tylko będą je wspierać i
kochać, ale również – gdyby sami nie znali odpowiedzi – wiedzieli gdzie je
pokierować. I wtedy takie dziecko (a właściwie wtedy już nastolatek) może sobie
przypomnieć, że przecież kiedyś z rodzicami był na jakimś tęczowym wydarzeniu i
że było tam całkiem fajnie, ponieważ był ktoś, kto zajął się nimi i sprawił, że
się nie nudziły. Wtedy właśnie pojawiam się ja.
Na Piknik Równości przyszedłem z odpowiednim programem, z
dostosowanymi aktywnościami, z misją, której celem było hasło „Jesteś tutaj
zawsze mile widziany”. Jak to bywa z twórczością dla dzieci, bajki czy
opowieści skierowane do nich bardzo często opowiadają o zwierzętach, ale przecież
nie pomniejsza to siły samej opowieści – wręcz przeciwnie. Dziecko, słuchając
opowieści o dwóch pingwinach z nowojorskiego zoo wychowujących wspólnie małe
pingwiniątko, nie tylko poznaje historię opartą na faktach, ale dowiaduje się
również, że w świecie zwierząt nie wszystkie rodziny to mama i tata (mówiąc
płciowo). Przyglądając się historii o koguciku Henryczku, który tak jak mama
chce wysiadywać jajka a nie chce piać jak tata, dowiaduje się, że pewne cechy
czy role społeczne nie są mu przypisane immanentnie. Zaś oglądając komiczną
bajkę o walczących o wyższość różowych świniach gospodarskich i owłosionych
dzikach, poznaje prawdę o tym, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy jednym
gatunkiem czy rasą – rasą ludzką. Tego typu bajki w takim miejscu i w takich
okolicznościach nabierają zupełnie innego znaczenia niż w klasach szkolnych czy
salach przedszkolnych, dlatego postanowiłem, że wykorzystam je właśnie przed
Marszem Równości.
Moja obecność miała również inny niż edukacyjno - rozrywkowy
wymiar. Tak przynajmniej sądzę. Idąc ulicami Szczecina, a właściwie jadąc na moim
kamishibaiowym rowerze w towarzystwie przyjaciół, postawiłem wyraźną granicę
wobec tego, na co się nie zgadzam. Wobec tego jakiej edukacji sobie nie życzę i
której nie wprowadzę na swoich pokazach czy zajęciach. Jeżeli jakieś dziecko,
nastolatek czy osoba dorosła zobaczy mnie później „w cywilu” na mieście, będą
wiedzieli, że ten a ten bajarz jest moim sojusznikiem. Że po mieście łazi sobie
taki Indiana Wons, co to ma rower z bajeczkami i uczy dzieci szacunku do
innych, rozwijania swojej wrażliwości przez literaturę (czy w ogóle sztukę) i
że w razie czego on może być czyimś (nawet moim, czyli danej osoby) głosem. Co
wstydliwsi czy wrażliwsi ludzie często potrzebują reprezentantów, a ja w razie
potrzeby mogę nim być. Choćby ci, co się ze mną nie zgadzają, gadali, że to co
opowiadam, można jedynie włożyć między bajki.
Marsz, Piknik i cały Festiwal Równości zorganizowała Lambda
Szczecin i ogromnie dziękuję jej, że przyjęła mnie pod swoje skrzydła. Mam
nadzieję, że na kolejnych wydarzeniach będę mógł znów pojawić się ze swoimi
opowieściami i razem z nią nie zgadzać się na zło wobec dzieci, młodzieży i
dorosłych, którzy nie wpisują się w ciasny gorset oczekiwań.
Komentarze
Prześlij komentarz