Biblioteczka z Wonsem - Co z panem zrobić, panie Andersenie?
Często mam zagwozdkę - czy uwspółcześniać dawne bajki lub baśnie, czy jednak opowiedzieć je zgodnie z oryginałem? I nie chodzi tutaj o jakieś pławienie się w obrzydliwościach lub bardzo "klinicznych", lecz często o samo zakończenie. Czy "Dziewczynka z zapałkami" miałaby sens, gdyby główna bohaterka przeżyła? Czy "Mała Syrenka" Andersena ma sens, gdy okazuje się, że jednak udało się przekonać do siebie Księcia i wyjść za niego? Choć sama Syrenka jest się z zupełnie innego świata. Czy może warto pozwolić zatryumfować Królowej Śniegu i pozostawić Gerdę samotną? Czytając różne wersje "Baśni" Andersena, często nachodzi mnie pytanie, czy nie lepiej dać się dziecku zasmucić, by wiedziało, co to za uczucie, a później z nim o tym uczuciu porozmawiać? Przecież najważniejsza po usłyszanej bajce jest często właśnie rozmowa z osobą ją czytającą i refleksja, jaka w tych małych ludziach powstaje. Sama baśń to nawet nie połowa sukcesu. To tylko jego początek. Dz