Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2023

Biblioteczka z Wonsem - Co z panem zrobić, panie Andersenie?

Obraz
Często mam zagwozdkę - czy uwspółcześniać dawne bajki lub baśnie, czy jednak opowiedzieć je zgodnie z oryginałem? I nie chodzi tutaj o jakieś pławienie się w obrzydliwościach lub bardzo "klinicznych", lecz często o samo zakończenie. Czy "Dziewczynka z zapałkami" miałaby sens, gdyby główna bohaterka przeżyła? Czy "Mała Syrenka" Andersena ma sens, gdy okazuje się, że jednak udało się przekonać do siebie Księcia i wyjść za niego? Choć sama Syrenka jest się z zupełnie innego świata. Czy może warto pozwolić zatryumfować Królowej Śniegu i pozostawić Gerdę samotną? Czytając różne wersje "Baśni" Andersena, często nachodzi mnie pytanie, czy nie lepiej dać się dziecku zasmucić, by wiedziało, co to za uczucie, a później z nim o tym uczuciu porozmawiać? Przecież najważniejsza po usłyszanej bajce jest często właśnie rozmowa z osobą ją czytającą i refleksja, jaka w tych małych ludziach powstaje. Sama baśń to nawet nie połowa sukcesu. To tylko jego początek. Dz

Podróże z Wonsem 04 - Spotkanie z Sokratesem w Watykanie

Obraz
Jegomość, którego popiersie za mną widzicie, to Sokrates. Bardzo go cenię, bo choć nic nie napisał ani nie pozostawił po sobie żadnej materialnej rzeczy, to dzięki rozmowom osiągnął mądrość. Jedni nazywali go mącicielem, drudzy mędrcem, trzeci zaś uważają, że w ogóle nie istniał. Osobiście uważam, że to nie ważne, czy naprawdę żył w starożytnych Atenach. Ważne, że stał się głównym bohaterem dialogów Platona i dzięki Platonowi właśnie możemy docenić to, o co chodziło Sokratesowi – prawdę i siłę wiedzy. Znana jest historia, gdy pewien Ateńczyk przyszedł do Sokratesa z szalenie ważną informacją. Sokrates zapytał, czy przesiał tę informację przez trzy sita. „Jakie sita?” spytał zaskoczony Ateńczyk. „Pierwsze sito to prawda. Czy widziałeś to, o czym chcesz mi powiedzieć?” – rzekł filozof. „Nie” – odpowiedział mężczyzna. „No, dobrze. A czy przynajmniej jest to dobre? Dobro to drugie sito” – dopowiedział Sokrates. „Hm, no, nie” Ateńczyk przeraził się już nie na żarty. „Ech, trudno. A czy choc

Rajskie Dni z opowieścią

Obraz
Jednym z pierwszych wyjść w miasto z teatrem kamishibai była inicjatywa Stowarzyszenia Oswajanie Miasta (niegdyś Oswajanie Sztuki) pod nazwą "Rajskie Dni na Rayskiego". To właśnie wtedy wraz ze Stowarzyszeniem Kulturalno - Edukacyjnym Chowaniec - oprócz stanowiska promującego idee Chowańca - zorganizowaliśmy "Bajanie na dywanie". Choć sam punkt programu brzmi bardzo prosto, to wiele czasu zajęło nam poszukiwanie samego dywanu, który nawiązywałby swoim wyglądem do "perskości" czy orientu. Jak podejrzewaliśmy, te relikty PRLu szybko zniknęły z mieszkań i zostały zastąpione bardziej skandynawskimi, prostszymi dywanami, które w żadnym wypadku nie kojarzyły się z Szeherezadą i "Baśniami z tysiąca i jednej nocy". Na całe szczęście po tygodniu intensywnych poszukiwań udało nam się odnaleźć odpowiedni dywan (zarówno wyglądem jak i metrażem) i przygotować go do "wyjścia w miasto". III Rajski Dzień na Rayskiego odbył się 21 września 2021 r. i był

Biblioteczka z Wonsem - Kury z grubej rury

Obraz
Lubicie kury? Osobiście uważam je za nad wyraz urocze stworzenia. A przynajmniej te, które żyją w cywilizowanych warunkach. Te ich korpulentne ciałka, krótkie nóżki i dodatkowo wyróżniający się grzebień. A słyszeliście o "Kurach z grubej rury" autorstwa Justyny Bednarek? Uwierzcie, będą to najukochańsze kury, jakie poznacie w swoim życiu! Wydawnictwo Słowne Młode wydało niezwykle ciepłą i pełną przygód opowieść o czterech kurach, które "wżeniły się" w rodzinę Ogórków. Wywróciły życie członków rodziny do góry nogami (pazurami?), a przede wszystkim dały głos młodemu chłopcu w spektrum autyzmu. Ta wcale niekrótka opowieść (która posiada drugą część!) nie tylko uczy szacunku do osób neuroróżnorodnych, ale również do samych zwierząt, których logika często wyprzedza sposób rozumowania Kubusia Puchatka - którego sposób "rozumowania" również jest przeuroczy! Tę pozycję polecam nie tylko dzieciom, ale również (a może przede wszystkim) dorosłym. Oczami kur spójrzmy

Hula z Hawajów

Obraz
Disneyowskie filmy „Lilo i Stich” jak również „Vaiana, skarb oceanu” (w orginale „Moana”) inspirowane są hawajską kulturą, która nie ma sobie równych w historii storytelingu. W przeciwieństwie do japońskiego kamishibai operowała zupełnie innym językiem opowieści – tańcem, który przez swą ulotność trudno było zapisać czy doskonale zapamiętać. Biorąc również pod uwagę fakt, że przez chrześcijańskich misjonarzy był to taniec lub działanie zakazane, trudno tutaj o jakieś liczne pozostałości tej bardzo starej kultury. Obecnie Hawaje są silnie skomercjalizowanym miejscem na Ziemi. Stały się celem rzesz turystów łaknących niebiańskich plaż i niezrównanych zachodów słońca. Hawajczycy kojarzą nam się głównie z kobietami w spódnicach z liści lub trzciny, ubranymi w wianki z kolorowych kwiatów i ruszającymi biodrami do jakiejś relaksującej i słodko brzmiącej muzyki. Prawda jest taka, że w tych tańcach, a przede wszystkim w choreografiach, zakodowany jest wyjątkowy język  przypominający naszą poez

Biblioteczka z Wonsem - Żołty Smok. Baśnie chińskie

Obraz
Długo zastanawiałem się, od czego zacząć "wonsiaste polecajki" książkowe. Koniec końców trafiło na niezwykły zbiór chińskich baśni wydany przez Media Rodzina, w którym już nie raz zaczytywałem się. Nie dość, że pięknie zilustrowany, to dodatkowo pełen pochwał mądrości, rozsądku i przezorności. I choć wymowa imion, nazwisk czy nazw własnych może spędzać sen z powiek najlepszym lektorom i lektorkom, warto sięgnąć po ten tom, bowiem otwiera przed nami mnóstwo nieprzetartych dróg i rozwiązań w snuciu opowieści. A dla czytelników czy słuchaczek jest pełen niespodzianek i ciekawych interpretacji ludzkich zachowań. Do czego bym się jedynie przyczepił, to do charakterystycznego dla starożytnego chińskiego społeczeństwa podziału społecznego - czy to z uwagi na zawód czy płeć - jednak krótka rozmowa z rodzicem lub czytaczem, pomoże uświadomić młodszym odbiorcom czy odbiorczyniom, że ten świat na szczęście odchodzi do lamusa, a najważniejsze jest przesłanie poznanej opowieści.

Podróże z Wonsem 03 - Łabędzi Zamek

Obraz
Tym razem udało mi się zawędrować do mroźnej Bawarii, gdzie ukryty jest najpiękniejszy zamek na świecie czyli Neuschwanstein. Wiecie, że to właśnie ta budowla była inspiracją dla Walta Disneya przy tworzeniu zamku w "Śpiącej królewnie"? I który to zamek jest teraz symbolem tej fabryki bajek i opowieści? Neuschwanstein (czyli dosłownie Nowy Łabędzi Kamień) skrywa wiele mrocznych historii - czy to związanych z jego budową, czy to z samym pomysłodawcą, szalonym królem Ludwikiem Bawarskim. My jednak skupimy się na tym łabędzim aspekcie. Łabędzie w znanych nam bajkach dosyć często występują - małe łabędziątko jest główną postacią "Brzydkiego kaczątka", w "Dzikich łabędziach" Hans Christian Andersen opowiedział o braciach zamienionych w łabędzie, a motyw magicznej metamorfozy pojawia się również w "Jeziorze łabędzim" Piotra Czajkowskiego. Czy jednak z tego powodu szalony król Ludwik uczynił swój zamek "łabędzim"? Raczej nie. Związane jest to

Japan Fest 2022

Obraz
Prawie rok temu miałem przyjemność wziąć udział w wydarzeniu dla miłośników kultury - Japan Feście - organizowanym przez Szczeciński Klub Azji. W murach Uniwersytetu Szczecińskiego zorganizowano całodniową imprezę poświęconą mandze, anime, grom, sztukom plastycznym i widowiskowym, muzyce, RPG, kulinariom i czego jeszcze dusza zapragnie, a co było związane z Krajem Kwitnącej Wiśni.  Pod auspicjami Stowarzyszenia Kulturalno - Edukacyjnego Chowaniec miałem okazję zaprezentować się z teatrzykiem kamishibai, lecz wtedy jeszcze jako osoba prywatna. Idea powstania Indiany Wonsa może i już kiełkowała, ale nie była związana z samym teatrzykiem. Był to raczej mu ironiczny pseudonim, który nadałem własnym podróżom po świecie, które wtedy rozkwitały i mnożyły się.  Mój punkt programu "Kamishibaianie z Chowańcem" opierał się na krótkim (naprawdę krótkim!) wprowadzeniu historycznym, skrótowej opowieści o kamishibai oraz prezentacji bajek azjatyckich lub na podstawie azjatyckich historii i

Kamishibai z Japonii

Obraz
Zostajemy w wyspiarskim klimacie i kierujemy nasz wzrok ku Dalekiemu Wschodowi – Japonii. Ten kraj ma bardzo dużą tradycję storytellingu i objawia się on w różnych formach. Dzisiaj pochylę się nad tą, którą sam się zajmuję czyli teatrem kamishibai. Kamishibai (kami – papier, shibai – teatr) moglibyśmy tłumaczyć jako papierowy teatr, ale trafniejszym jest określenie teatr ilustracji. Początków tej sztuki upatruje się u ośmiowiecznych buddyjskich mnichów, którzy przemierzając Japonię wzdłuż i wszerz, nosili ze sobą ilustrowane zwoje, które rozwijali przed publicznością wraz z rozwojem ustnej, moralizującej opowieści. Wraz ze zmianami politycznymi i społecznymi w Kraju Kwitnącej Wiśni, zwoje przekształciły się w trwalsze, malowane na drewnie ilustracje, które ostatecznie na początku XX w. przybrały formę obecną – ilustracji zamkniętych w drewnianym teatrzyku (butai) i wyciąganych wraz z mijającą fabułą. Kamishibai używane było zarówno w celach rozrywkowych jak i edukacyjnych japońskiego s

Podróże z Wonsem 02 - Wyścigi rydwanów w starożytnym Rzymie

Obraz
😤"Niebieski, szybciej!" 😡"Biały, na co czekasz? Wyprzedź go!" 😠"Ależ z tego Czerwonego ślamazara! Na Jowisza! Stracę wszystkie pieniądze?!" 😍"Tak, tak! To już trzecie okrążenie!" Zapewne takie i jeszcze inne krzyki wznaszano niegdyś na rzymskim Circus Maximus, kiedy to woźnice rydwanów ścigali się, wykonując karkołomne okrążenia. Obstawiano jedno z czterech ugrupowań - Niebieskich, Białych, Czerwonych lub Zielonych. Piach (po łacinie "arena") zaścielał ziemię, by nie było tak łatwo zakręcić u końca wybiegu, a sam cyrk mógł pomieścić do 250 tys. ludzi! To tak jakby pół Szczecina zmówiło się, by iść oglądać turniej Igi Świątek, a na ulicach zapanowałby nienaturalny spokój. Circus jest obecnie ruiną i pokrywa go głównie trawa, ale - podobnie do ścian - gdyby mógł przemówić, nie jedno z nas najchętniej nakryłoby się ciepłą kołderką i wolało obejrzeć film na Netflixie lub pogawędzić z mamą. Działy się na nim rzeczy zarówno rzeczy niebywa

Calypso z Trynidadu

Obraz
  Zaczęliśmy naszą podróż od europejskiej wyspy, przeskoczmy więc Atlantyk i wylądujmy na Karaibach w Trynidadzie i Tobago. Historia tego państwa, jak i całego rejonu, pełna jest bólu, krwi i potu niewolników pochodzących z Afryki. Kolonializm odcisnął ogromne piętno na rzeszach ludzi, siłą zaciągniętych na ten odległy kawałek świata. Na szczęście gdzieś wśród karmionych krwią  plantacji narodził się bunt, a wraz z nim sztuka, którą dzisiaj nazywamy calypso. „Calypso” - nie mylić z grecką Kalipso – to przede wszystkim muzyka, która wyrosła z potrzeby komentowania własnego świata; z potrzeby posiadania własnego głosu. Początkowo wykonywana była w wielu językach zmieszanych ze sobą – widoczne są wpływy afrykańskie (co oczywiste), ale również francuskie, kreolskie, hiszpańskie i ostatecznie angielskie. Źródeł calypso upatrujemy w zachodnioafrykańskim „kaiso”, gdzie śpiewowi i muzyce bębnów towarzyszyła recytacja „griota” (gawędziarza). Z czasem te role połączyły się, tworząc właśnie karai

Podróże z Wonsem 01 - Spotkanie z p. Andersenem w Maladze

Obraz
I ndianę od małego uczono, że "podróże kształcą", a jako że był mały i na złość mamie odmrażał sobie uszy, nie wierzył w te słowa. Dopiero po latach zmądrzał i choć nadal nie lubił nosić czapki, zauważył, że z każdej podróży wracał bogatszy. Bogactwem okazali się ludzie, których spotkał; opowieści, które usłyszał oraz rzeczy, które zobaczył. A jedną z takich "rzeczy" był pomnik Hansa Christiana Andersena w hiszpańskiej Maladze! Okazało się, że duński bajkopisarz nie tylko nie potrafił nigdzie zagrzać miejsca, ale również uważał Malagę za najprzyjemniejsze miejsce na Ziemi. I gdyby miał gdzieś osiąść, byłoby to właśnie to miasteczko. Możemy tylko domyślać się, jakie ciepłe opowieści powstały w tym skandynawskim sercu pod wpływem Malagi. Jednakże, przy całym szacunku Panie Andersenie, Pana baśniom bardzo często daleko do ognistych klimatów Hiszpanii 

Cuntisti z Sycylii

Obraz
Jak świat stary, ludzkość opowiadała sobie różne historie, by wymieniać się doświadczeniem, podtrzymywać tradycje oraz zasiewać ziarna wartości w młodych i płodnych umysłach. Z czasem przeistoczyło się w to sztukę i w zależności od kraju (lub położenia geograficznego) nabrało cech szczególnych. Naszą podróż przez świat storytellingu rozpoczniemy w Europie, we Włoszech, a najkonkretniej na Sycylii. To tam królowali cuntisti oraz ich opowieści – cunti . Choć Sycylia ma ogromną tradycję lalkarską, najciekawsze wydają mi się opowieści, mające swoje źródło w starogreckiej sztuce improwizacji. Opowiadacz stawał na małym, kwadratowym podwyższeniu, dzisiaj kojarzącym nam się z filmowymi demagogami lub krzykliwymi gazeciarzami, i opowiadał. Opowiadał historie o rycerzach, bandytach i świętych. Ich opowieści musiały być na tyle zajmujące, by gawędziarz nie tylko zaskarbił sobie uwagę publiczności gdzieś na gwarnym i ruchliwym placu rynkowym, ale również by mógł z tego fachu wyżyć. Fach przekazy